16 ciekawostek o Rzymie, o których mogłeś nie wiedzieć

Rzym wycieczka

W Rzymie jesteśmy już miesiąc i udało nam się zaobserwować kilka ciekawostek, którymi się z Wami podzielimy 🙂

Człowiek będąc w nowym miejscu, „na świeżo”, bardziej zauważa pewne rzeczy, ale mamy nadzieję, że to nie jedyny taki wpis i jeszcze coś uda nam się interesującego dostrzec w tym niezwykłym mieście 🙂

Tutaj przeczytasz część drugą rzymskich ciekawostek!

No, ale zaczynamy:

  1. śniadania włoskie – to jest typowa włoska „zaskoczka” dla każdego, nie tylko rzymska. Nigdy nie przestaje nas zadziwiać, że Włosi zaczynają dzień od słodkiego rogalika (cornetto) lub innych słodkości, takich jak sucharki z dżemem czy kawałek ciasta, popijając je espresso lub cappuccino. Dla nas to bardziej deser, a nie śniadanie, więc szybko burczy nam w brzuchach po takim posiłku.

Jeśli zaś chodzi o lunch, to tutaj, w Rzymie, niezwykle popularne są lokale (o ile tak można nazwać te miejsca) serwujące kanapki oraz małe, ciepłe przekąski, włącznie z pizzą sprzedawaną na wagę (najczęściej kilogram kosztuje 13/15 euro…), a jedna porcja (cięta nożyczkami!) to zaledwie 100 gramów.

Rzym sklepy
włoska salumeria
  1. Brak kawy rozpuszczalnej – jeśli jesteśmy już przy jedzeniu. We Włoszech prawie nie ma kawy rozpuszczalnej. W Lidlu znajdziemy może dwie lidlowe marki a oprócz tego jest tylko Nescafe (jak dobrze pójdzie to też aż dwa rodzaje i raptem w słoikach po 100 gramów). Podobnie w innych marketach – wyłącznie marka własna i paskudna neska. W dobrze zaopatrzonych sklepach zaś rozpuszczalna Lavazza (5 euro za 95 gramów, większych nie ma). I Hag – popularna marka bezkofeinowych kaw. I to tyle.

Ciężko nam było się z tym pogodzić, bo lubimy się napić rozpuszczalnej kawy. Włosi chyba lubią też bardzo kawy zbożowe, jest ich wiele rodzajów. Za to półki są pełne kaw do ekspresów oraz kaw sypanych, o różnych smakach i aromatach, różnych marek. Próbowaliśmy kilku ale ostatecznie wygrywa Lavazza o smaku tytoniowo – drewnianym. Tak, tak, jest taka 😀 jest też taka o aromacie owocowym 😉 Oczywiście żadna z nich nie jest sztucznie aromatyzowana, chodzi o naturalną nutę zapachową. Coś jak wino o owocowym bukiecie, tylko w winie tego nigdy nie czujemy, a drewno w kawie – i owszem 🙂

  1. Coperto – według nas coperto to takie małe włoskie cwaniactwo. To kwota, którą dolicza się do rachunku za obsługę w lokalu. Nie wiemy, czy występuje w każdym miejscu, teoretycznie powinna być podana w menu ale raczej nie jest (nigdy nie zauważyliśmy, żeby była). Jednak w niektórych knajpach znajduje się informacja, że ceny są podane już z opłatą serwisową. Warto zwrócić na to uwagę, bo potem następuje niemiły moment zdziwienia, kiedy zamiast 7 euro płacisz 10. Bo jeszcze 3 euro za serwis (nakrycie stołu, podanie talerzy itd.). Nie żeby 3 euro robiły wielką różnicę, ale zwróćcie uwagę, że to jest 43%! Przy wyższych rachunkach być może procent jest mniejszy, ale przy niskich rachunkach szokuje. Nie zapłacimy coperto, kiedy weźmiemy jedzenie na wynos i za zjedzenie czy wypicie kawy za barem.
  1. Sjesta – przerwa w środku dnia, która mocno dezorganizuje życie. Zamknięte są nie tylko sklepy, czasem też niektóre knajpy, urzędy, banki a nawet kościoły.  Kiedy więc spacerujesz wczesnym popołudniem po włoskich ulicach i chcesz zwiedzić jakieś miejsce, to upewnij się, czy będzie ono otwarte w wybranych przez Ciebie godzinach. Jeśli chodzi o Rzym, to sjestę tu mają w zasadzie tylko kościoły (nie wiedzieć czemu) i wybrane sklepy, o urzędach nie wiemy bo nie mieliśmy na szczęście potrzeby z nich korzystać.
Lody we włoszech, lodziarnia rzym
Do wyboru do koloru!
  1. Rodzaje ziemniaków – być może w Polsce też tak jest i Perfekcyjne Panie Domu o tym wiedzą, ale chyba nie jest to wiedza tak powszechna, jak we Włoszech. My dowiedzieliśmy się o tym kupując pewnego razu siatkę ziemniaków (tak, tak, kupiliśmy zwykłe pyry, ale po to, żeby zrobić z nich potrawkę fasolowo – pomidorowo – ziemniaczaną 😛 ) i ze zdziwieniem odkryliśmy, że na opakowaniu narysowane były jeszcze inne rodzaje ziemniaków z informacją do czego są najlepsze: do smażenia, do frytek, do gotowania, do robienia z nich produktów ziemniaczanych (jak krokiety, kluski), do zup, do robienia z nich ciasta.
  1. Pieczywo – piekarnie we Włoszech niestety nie stoją na każdym rogu, ale o ile na południu Włoch wybór pieczywa jest dosyć duży i wypieki są bardzo smaczne, o tyle w Rzymie niełatwo natrafić ot tak na piekarnię, a co dopiero na fajny chleb. Nie wspominając o tym, żeby był niedrogi. 2,5 euro za kilogram chleba (czyli średnio mały, jak na tutejsze standardy, bochenek) to rekordowo tanio, a nie jest rzadkością i 5-6 euro za kilogram.
wycieczka rowerowa po włoszech
włoski chlebek
  1. Marmury na podłogach – to rzecz interesująca, pojawiła się już w Grecji. W domach nie ma dywanów, nie ma też paneli czy drewnianych podłóg (chyba, że w nowych domach, ale raczej też nie, bo byśmy zauważyli podczas noclegów w trasie). W mieszkaniach, łącznie z naszym, na podłodze są kafelki. Zimne jak diabli.
  1. Brak światła środkowego na suficie – to ciekawa sprawa, oczywiście nie wiemy czy wszędzie tak jest, ale tam gdzie byliśmy (i gdzie mieszkamy), nie było światła na suficie (czasem nawet w łazience). Są różne lampki, kinkiety, czasem jest jakaś lampa gdzieś na suficie ale w rogu pokoju. Żeby dać światło centralnie, na suficie, to nie. W mieszkaniach więc jest kiepskie oświetlenie i dotyczy to często wszystkich pomieszczeń.
  1. Pranie między ścianami kamienic – wywieszanie prania między kamienicami to charakterystyczny widok we Włoszech (chociaż nie tylko). Czasem pranie jest stawiane na chodniku, bo drzwi wejściowe do domu wychodzą właśnie prosto na ulicę. Nie wiemy czym to jest spowodowane, czy tylko brakiem miejsca w domu, ale na przykład nasze mieszkanie tutaj jest bardzo słabo wentylowane i pranie wcale nie chce schnąć, dlatego nie dziwi nas, że panie domu wolą wywiesić je nawet za okno (chociaż w naszej kamienicy akurat na dachu 😉 ), niż pozostawić w pomieszczeniu.
Bari wycieczka
Bari i pranie wywieszone na ulicę
  1. Ruch na ulicach to chaos totalny – duży ruch to chyba norma w każdym większym mieście, ale w Rzymie, jak M. stwierdził, trzeba wyrobić w sobie pogardę dla śmierci ;).

Na szczęście wszyscy tu mają oczy dookoła głowy, bo na ulicach dzieje się w zasadzie wszystko, co chce, trzeba więc lawirować między przemykającymi setkami motocykli, nie bać się wymuszania pierwszeństwa i wymijać tych, co wymuszają sami – łącznie z pieszymi. Co do pieszych, to trudno im się dziwić, nikt ich tutaj nie przepuści (a nawet jeśli jedno auto się zatrzyma to już drugie niekoniecznie), więc sami muszą walczyć o to, aby przedostać się przez ulicę – czasem w miejscu niedozwolonym, ale to akurat najmniejszy problem 😛 Zdarza się też bardzo często zatamowanie ruchu przez auto, które czeka na środku pasa, aż zwolni się miejsce parkingowe. Często też cofają, żeby zaparkować, mimo, że na ulicy jest duży ruch. Czasami też jedynym sposobem, aby na kogoś zaczekać w samochodzie albo znaleźć miejsce postojowe jest jeżdżenie dookoła budynku/kamienicy (żeby nie stać i nie tamować ruchu).

  1. Mewy zamiast gołębi – to bardzo ciekawa i fajna sprawa. W Rzymie gołębi jest dosyć mało. Oczywiście są, jak w każdym mieście, ale tutaj rządzą mewy 🙂 Chyba na razie nie są utrapieniem dla mieszkańców a na pewno budzą więcej sympatii niż gołębie (przynajmniej w nas). Trzeba jednak uważać, bo są dość duże i odważne. Nie mają skrupułów, żeby stać blisko człowieka i wyrwać mu z dłoni jego kawałek pizzy 😉 Mewy rzymskie słychać cały dzień, ale to wieczorami dają najgłośniejsze koncerty 😉 Opanowują też wtedy mniej tłoczne po zmroku miejsca (np. Plac św. Piotra) wyciągając śmieci ze śmietników..
  1. Papugi – to ciekawostka, kiedy byliśmy tu w 2014 roku papug chyba jeszcze nie było. Teraz jest ich bardzo dużo, skrzeczą i panoszą się po parkach. Latają przeważnie w grupkach i są bardzo hałaśliwe a przy tym urocze 😉

włochy papugi

  1. Palmy i drzewka cytrusowe – fantastyczna sprawa, mieszkać w mieście w którym rosną sobie palmy i drzewka pomarańczowe oraz cytrynowe 🙂 co prawda pomarańcze są pieruńsko kwaśne i nie nadają się do jedzenia (chyba, że do herbaty), ale cytrynkom nic nie dolega 😉
cytrusy włochy
Są cytrusy i są palemki.
  1. Temperatura – nie oszukujmy się, Rzym w grudniu to nie to samo co Rzym w lipcu. Jest zimno, czasem deszczowo i pochmurno, podobno czasem nawet spadnie śnieg, ale jak na razie temperatura oscyluje w granicach nastu stopni, czasem mniejszych czasem przyjemnie większych, ale kiedy dzień jest słoneczny (a z reguły jednak jest) to słońce potrafi bardzo przygrzać, tak bardzo, że zdejmujesz kurtkę 🙂
Rzym temperatury zimą
Słoneczko, palmy i brak kurtki!
  1. Supermarkety – jesteśmy przyzwyczajeni, że duży sklep, supermarket czy galeria handlowa jest gdzieś blisko, tak samo duża drogeria. Tymczasem w centrum Rzymu w najlepszym razie znajdziesz sklep wielkości małej Biedronki, po większe zakupy musisz się specjalnie wybrać dalej.
  1. Bezdomni – wszędzie bezdomni. To jedna z tych ciemniejszych stron Rzymu. Podobno jest tu aż 16 tys. bezdomnych osób. Są dosłownie wszędzie; na moście, pod mostem, na chodniku, na ławkach, we wgłębieniach kamienic (takich w ścianie…), na ścieżce wzdłuż Tybru, pod drzewami… okopują się swoimi rzeczami i siedzą. Są raczej nieszkodliwi, nie zaczepiają też nikogo, czasem mają kubek, do którego przechodnie wrzucają pieniążki. Jest to przykry widok. Czasem jednak wzbudzają dyskomfort (samotny, wieczorny spacer wzdłuż rzeki, pomiędzy obozami bezdomnych nie brzmi interesująco) i wydaje się, że miasto nic z tym nie robi.
Forum romanum i mewa.png
Mewa i Forum Romanum

Jak widzicie więc jest kilka rzeczy, które można zauważyć podczas wakacyjnego pobytu ale jest też kilka innych, które wymagają dłuższych obserwacji. Mamy nadzieję, że jeszcze przyuważymy coś ciekawego (edit: i tak się stało! druga część pod tym linkiem), a tymczasem przed nami okres świąteczny a przed Wami, za tydzień, świąteczny wpis a po nim już Sylwester i podsumowanie 2017 roku! 🙂

Natalia i Mikołaj

A tu znajdziesz więcej Rzymu!

Czy w Rzymie pada śnieg?

13 miejsc w Rzymie, których nie możesz pominąć!

Katakumby pierwszych chrześcijan czy nekropolie pod bazyliką świętego Piotra?

A może wycieczka wokół murów aureliańskich?

Lub wspaniałe Termy Karakali i Zamek Świętego Anioła?

Albo po prostu – cisza i magia kościołów rzymskich.

 

15 myśli na temat “16 ciekawostek o Rzymie, o których mogłeś nie wiedzieć

  1. Hmm jak czytam, że coperto to cwaniactwo, a siesta dezorganizuje życie – to odechciewa mi się czytać dalej… świadczy to o braku świadomości i wiedzy nt. mentalności, kultury i tradycji we Włoszech.

    Polubienie

Dodaj komentarz