Parszywa 13, czyli co na pewno trzeba załatwić zanim rzucisz wszystko

wyprawa rowerowa To Do list

Żeby rodzina i znajomi nie zgłosili naszego zaginięcia na policji a potem żeby policja nie ściągała nas za frak do domu, ze zdobywanej właśnie przełęczy, musieliśmy załatwić parę spraw.

Ciężko było to ogarnąć, dlatego z pomocą przyszedł nam Excel i systematycznie wykreślane z niego pozycje. Lista była naprawdę długa, a kolejne arkusze mnożyły się jak szalone.

  1. Powiedzieć rodzinie i znajomym

To najtrudniejsze, więc na miejscu pierwszym.

Najlepiej zrobić to dużo wcześniej przed spodziewaną datą początku podróży. Dotyczy to zwłaszcza rodziny, żeby oswoić bliskich z tak szalonym planem.

W przypadku znajomych większa ich część dowiedziała się dopiero w dniu złożenia wypowiedzenia  – zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że taka informacja nie ma szans, żeby być utrzymaną w sekrecie, dlatego niestety niektórzy dowiedzieli się później niż byśmy chcieli.

  1. Powiedzieć w pracy

Skoro już o wypowiedzeniu mowa.. Zdecydowaliśmy się właśnie na takie rozwiązanie, żeby nie obligować się terminem powrotu z bezpłatnego urlopu.

Kiedy już zapadła ta decyzja i termin złożenia wypowiedzenia zbliżał się wielkimi krokami, poziom stresu o mało nie przyprawił mnie o codzienne migreny 😉

  1. Money, Money, Money…

Rezygnacja z pracy to rezygnacja z dopływu gotówki i to jest rzecz, która przeraża.

Musieliśmy więc ustalić budżet na wyjazd, oraz to i ile wydamy jeszcze na bieżąco.

Dodatkowym utrudnieniem jest kwestia walut. Na szczęście w tym temacie przychodzą na pomoc kantory walutowe. Można w nich wymienić złotówki na inne pieniądze, założyć konto w interesującej walucie i wykupić do niej kartę płatniczą (kart jest jednak mniej niż rodzajów walut w kantorze).

Dzięki temu nie trzeba wozić milionów monet zaszytych w majtkach 😉

  1. Ubezpieczenie mieszkania

To powinna być pozycja obowiązkowa zawsze, nie tylko, kiedy się wyjeżdża. Polisa chroni nasze mieszkanko przed różnymi nieszczęściami i kilkaset złotych rocznie nie powinno być przyoszczędzonym wydatkiem, bo w razie zdarzenia ta kwota może się na nic nie zdać.

Nie chcę tutaj wpadać w branżowy ton, ale to ważna sprawa.

Gorzej, że w wyłączeniach często znajduje się zapis o tym, że dom nie może stać pusty więcej niż 90 dni i to może być problem.  Ubezpieczyciele za dodatkową składką mogą jednak ten zapis wykreślić, więc warto próbować.

  1. Ubezpieczenie podróżne

Pozostajemy w temacie. Polisa podróżna to taki sam must have jak polisa mieszkania. Zwłaszcza, że rezygnując z pracy równocześnie zrezygnowaliśmy z jakiekolwiek państwowej ochrony zdrowotnej i musimy zadbać o siebie sami. EKUZ przysługuje nam tylko na miesiąc (z racji zaprzestania opłacania składek), więc wykupiliśmy tak zwaną travelkę. Nasze portfele znowu schudły.

  1. Ubezpieczenie mienia

Tak to jest, jak człowiek przepracował całe, albo większość, swojego zawodowego życia w jednej branży 😛  Podejrzewam, że większość z podróżników nie posiada takiej polisy. My jednak, będąc super świadomymi klientami, zrobiliśmy listę wszystkiego i wszystko wyceniliśmy – ta wycena to suma ubezpieczenia danej rzeczy. Sprzęt, ciuchy, elektronika, duperele.

Polisa zapewnia nam odszkodowanie, dzięki któremu będziemy mogli kupić analogiczny przedmiot o zbliżonych parametrach.

  1. Sprzęt

Skoro już o przedmiotach mowa. Oszczędzę Wam szczegółowej listy wszystkiego, co trzeba było zrobić przy rowerach (teraz,  bo może poświęcę temu osobną notkę dla potomnych ;). Generalnie nie obyło się też bez przeglądu u mechanika.

  1. Zakupy

Przy okazji pozycji ze sprzętem zrobiliśmy listę rzeczy, które potrzebowaliśmy kupić. Poza rzeczami takimi jak lekkie narzędzia znalazły się tam także lekkie ubrania, buty trekkingowe, dobra kurtka przeciwdeszczowa, nawet lekkie sztućce czy aparat fotograficzny.

Udało nam się zrealizować całą naszą listę zakupowych życzeń. Rzeczy, które kupiliśmy, często wygrzebywaliśmy gdzieś na przecenach albo w ciemnych zakamarkach Internetu, ale nasze wybory są chyba w większości bardzo dobre, a przy okazji uznaliśmy, że kupowanie jest najfajniejszą częścią wyprawy 😛

  1. Gaz, prąd, Internet – czyli umowy

Ostatecznie zdecydowaliśmy nie rozwiązywać umowy za gaz i za prąd. Okazało się, że w Gazowni i Prądowni też pracują ludzie i jeśli się im szczerze powie, jakie ma się plany w zakresie zużycia gazu czy prądu, to obniżą prognozę. Może nie tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, ale jednak.

Z naszym providerem internetowym będziemy musieli się pożegnać.

Ale umowa z operatorem komórkowym przysporzyła nam sporo zachodu. Od 15 czerwca weszła w życie nowa dyrektywa, która mówi, że w  całej Unii mają być jednakowe stawki za połączenia i transfer danych. No i rzeczywiście, w ramach podstawowej opłaty za abonament, operatorzy udostępniają jakąś jego część na roaming. Ale kiedy zostanie stwierdzone, że użytkownik przebywa więcej czasu za granicą niż w Polsce (minimum 4 miesiące stale), wtedy do abonamentu doliczane są opłaty dodatkowe.

Postanowiliśmy wybrać najkorzystniejszy finansowo abonament, skoro i tak będziemy dopłacać (aczkolwiek tak się złożyło, że ja przedłużam umowę wcześniej, niż ona się kończy więc jestem trochę związana z dotychczasowym, fioletowym, operatorem – ale nie ubolewam nad tym, i tak była to druga najlepsza oferta, jaką rozważaliśmy).

  1. Trasa

To jedna z najtrudniejszych pozycji. Początkowo zapisywaliśmy na liście te miejsca, które gdzieś nam same wpadły w ręce podczas czytania artykułów, książek albo blogów podróżniczych. Okazało się jednak, że idzie nam to zbyt wolno i większość punktów jest poza Europą.

Musieliśmy więc przypuścić zmasowany atak na różne the Besty w Europie.

Wiedzieliśmy od początku w jakim kierunku będziemy się mniej więcej poruszać i po naniesieniu punktów na mapę spróbujemy je jakoś mądrze ze sobą połączyć.

  1. Wizy

Kiedy ostatecznie podjęliśmy decyzję, że pozostaniemy w Europie, przynajmniej na początku wyprawy, temat wiz przestał nas  zajmować. Pierwotnie eksplorowaliśmy temat, po to, żeby się przekonać, że formalności, koszta (zwłaszcza w przypadku USA) oraz niepewność co do dostania się za granicę (znowu USA) nas zniechęcają…

  1. Szczepienia

Tak samo jak w przypadku wiz. Kiedy zrezygnowaliśmy z tematu przekraczania nieeuropejskich granic to i szczepienia nas przestały interesować. Ale inna sprawa, że nie trzeba się specjalnie zabezpieczać jadąc w te rejony, które chcielibyśmy najbardziej odwiedzić (Nowa Zelandia, Australia, Ameryki).

  1. Kondycja

Jestem leniem. No co tu dużo mówić 🙂 Wszyscy zawsze mówią Natalia, ty to masz na pewno kondycję, ty to jesteś hardcorem… a ja nie biegam, nie chodzę na siłownię, nie chce mi się jeździć w weekendy na rowerze, po dwóch brzuszkach umieram…  😛 ale faktem jest, że co roku jeździliśmy na trzytygodniowe wyprawy rowerowe i krótsze kilkudniowe lub weekendowe wyjazdy i przejażdżki, podczas których robiliśmy dziennie po kilkadziesiąt albo i kilkaset kilometrów. Być może to sprawiło, że ta „rowerowa kondycja” jest na jakimś tam poziomie i nawet po sezonie zimowym szybko wraca do formy.

Ale według mnie po pierwsze nie trzeba być cyborgiem, żeby przejechać kilkadziesiąt kilometrów na rowerze, zwłaszcza, gdy się jeździ często, a po drugie nikt mnie siłą nie zmusi do bezsensownego pedałowania albo biegania bez celu po parku, więc choćbym miała płuca wypluć na pierwszej przełęczy,  to specjalnie o kondycję nie będę zabiegać 😛

Pozostaje tylko mieć nadzieję, że kolana wytrzymają, ale one i w szczycie sezonu potrafiły odmawiać posłuszeństwa.

Jest również wiele drobiazgów, takich jak zgranie wielu, wielu ebooków na czytnik, audiobooków czy muzyki na odtwarzacze, skanowanie paragonów sprzętów elektronicznych, które bierzemy ze sobą, wynajęcie mieszkania w Rzymie, czy zgromadzenie zapasów leków branych przez nas na receptę 🙂

tabor cygański

Miejmy nadzieję, że o niczym nie zapomnieliśmy 😉

Dowiedz się, jakie są inne rzeczy, o których trzeba pamiętać wybierając się w długą podróż:

> jakie ubrania zabrać w długą podróż?

> jakie kosmetyki zabrać w długą podróż?

> jaki inny bagaż zabrać w długą podróż?

> gdzie spać podczas podróży?

Natalia

5 myśli na temat “Parszywa 13, czyli co na pewno trzeba załatwić zanim rzucisz wszystko

Dodaj komentarz