Zawartość naszego bagażu nurtuje chyba wszystkich, dlatego, żeby zaspokoić ciekawość i może przy okazji komuś trochę pomóc, zdradzę, co my właściwie ze sobą bierzemy 😉
Kobiety już tak mają, że kosmetyki, ciuchy i buty (i może jeszcze biżuteria) to rzeczy, których zawsze jest za mało, a w sklepach zawsze jest coś, co trzeba mieć 😉
Kiedy więc przychodzi moment wyjazdu, to na kosmetyki potrzebna jest druga walizka. Jeśli jednak masz w perspektywie dźwiganie tego wszystkiego dzień w dzień, to lista rzeczy musi się skurczyć.
O ile więc na urlopie można się ograniczyć i wrzucić byle krem, szampon i mydło to stwierdziłam, że podczas tego wyjazdu nie chcę musieć sobie wszystkiego odmawiać.
Co więc zabieram ze sobą? Po długich przemyśleniach udało mi się wybrać to i owo.
Kosmetyczka
Kwestia miejsca, gdzie będą przechowywane kosmetyki okazała się bardzo absorbująca. Moja dotychczasowa kosmetyczka przemaka i nie ma przegródek. Poza tym jest brzydka 😛 Stwierdziłam więc, że na wyprawę muszę mieć coś fajnego i nieprzemakalnego. Przez wiele tygodni szukałam kosmetyczki lekkiej i pojemnej, z kieszonkami, a do tego nieprzemakalnej. Udało mi się taką znaleźć od Deutera, waży 50 gramów. 🙂
Pod prysznic
Szampon, mydło, szczotka, szczoteczka do zębów, płyn do płukania ust i nitka do zębów, peeling oraz pumeks.
Szampon jak szampon, tak się składa, że mam fajny odżywczy od mamy i sądzę, że w czasie podróży będę stawiała głównie na taki rodzaj. Odżywcze, nawilżające lub do włosów narażonych na wysokie temperatury.
Mydło zamiast żelu dlatego, że skład mydeł jest często taki sam, a nawet czasem lepszy niż żel.. Dobra, tak naprawdę to dlatego, że mydło zajmuje mniej miejsca, a poza umyciem się, da się w nim przeprać również ciuchy (chociaż ostatnio siostra pokazała mi skoncentrowany żel do mycia z Yves Rocher; malutka buteleczka (100 ml) a starcza na wiele umyć, jest to jakiś pomysł, dla tych, którzy nie wyobrażają sobie mycia się mydłem).
Peeling dostałam również od mamy w torebce strunowej, w ilości 100 gramów. Stwierdziłam, że będzie idealny, kiedy zatęsknię za domowym SPA 😉
Pumeks. Chyba każdy wie, co się dzieje z piętami po wielu dniach spędzonych w sandałach, czy czochraniu się po piasku 😉

Do skóry – krem i antyperspirant
No i przyznam, że tu mam wciąż problem. Planuję wziąć jeden olejek, który nada się i do twarzy i do ciała. Nie cierpię olejów, więc nie wiem co z tego wyjdzie 😉
Dodatkowo bierzemy krem do opalania a także maść Himalaya na różnego rodzaju problemy skórne, od poparzeń i odmrożeń aż do wysypek.
Oprócz tego antyperspirant, chyba zdecyduję się na suchy dezodorant od Garniera – taki w kremie. Zajmuje mniej miejsca niż standardowa butelka, chyba jest lżejszy a zapach, który się rozpyla i tak w ciągu dnia, na rowerze, szybko zniknie. A ten w kremie świetnie się trzyma. Chociaż tylko pod pachą 😉
Pomadka – przypadkowo udało mi się zakupić fajną pomadkę od AA, która chroni przed słońcem, wiatrem i mrozem, ładnie nabłyszcza i nadaje kremowy kolor ustom, a przy okazji migdałowo pachnie.
Dla piękna 😉
Szczotka do włosów (malutka z lustereczkiem), tusz do rzęs, golarka, pilniczek oraz polerka do paznokci, obcinaczka, kolczyki i pierścionki a także perfumy.
Tusz do rzęs – bo nie znasz dnia ani godziny 😉
Polerka do paznokci to taka moja mała fanaberia, jest leciutka, niewielka i może posłużyć również jako pilniczek, a że nie biorę lakierów, to będę miała chociaż wypolerowane pazury 😉
Kolczyki i pierścionki – chcę wziąć po dwie pary, po prostu z próżności i dla przyjemności.
To samo z perfumami. Biorę dwie perfumetki, które napełnię ulubionymi zapachami. Gdy się skończą, to coś się zakupi lub poprosi o dosłanie.

Inne
Oprócz tego z kosmetyków zabieramy żel antybakteryjny do rąk oraz wilgotne chusteczki. Potrafią uratować życie 😉
Jeśli chodzi o pranie, to M. wyszperał w Internetach skoncentrowany proszek do prania w formie listków. Listki są cieniutkie i leciutkie, w jednej paczce jest ich 32 (jeden na jedno pranie).
Dizolve, bo o nim mowa, ma bardzo dobre opinie a i my stwierdzamy, że pierze tak jak zwykły proszek. Ubranie pachnie świeżo, jest doprane i wszystko z nim w porządku, więc będziemy mieć rzeczy uprane jak cywilizowany człowiek 😉
Próbki – mam w szafie nazbierane różne magiczne miniaturki; żele pod prysznic, kremy, szampony, wezmę je wszystkie ze sobą, ważą tyle co nic, a dostarczą trochę radości 😉
Ale oczywiście jest to moje minimum socjalne.
Jeśli gdzieś będziemy stacjonarnie dłużej, to zamierzam zapoznać się z lokalnymi kosmetykami, których w mojej podróżnej liście zabrakło 😛
Nie zapomnij zabrać ze sobą jeszcze:
Natalia
U mnie również królują próbki, a czasami robie tak, że gdy juz widzę że mam pół opakowania szamponu, żelu pod prysznic, pasty przez wyjazdem na wakacje wtedy odkłam je sobie na bok a rozpoczynam nowe produkty. Te odłozone jadą ze mną na wakacje i już nie wracają 🙂
PolubieniePolubienie
O, to też dobry pomysł 🙂
PolubieniePolubienie
Zdecydowanie pakowanie się i rozpakowanie, to najgorszy aspekt podróży – przynajmniej jak dla mnie. 🙂
PolubieniePolubienie
Ja nawet lubię 🙂 Jedno oznacza fajny wyjazd a drugie przyjemny powrót do domku 😀
PolubieniePolubienie
Niezła lista w porównaniu do mojej kosmetyczki rowerowej. Tylko, że ja byłam „tylko” 28dni w podróży przez Kanadę. Mydło, szampon, szczoteczka do zębów, szczotka do włosów i tłusty krem z wysokim filtrem. Tak na prawdę to była podstawa tego co potrzebowałam. Miałam antyperspirant ale nie był tak często używany bo w ekstremalnych warunkach wyrządzał więcej szkody zapachowej niż pomagał… Fakt miałam jeszcze kilka innych rzeczy ale to minimum było jedyną słuszna drogą i załuje każdej innej rzeczy, którą zabrałam.
PolubieniePolubienie
Na krótsze wyjazdy też mniej więcej takie rzeczy zabierałam ze sobą 🙂
PolubieniePolubienie
Wstyd się przyznać, ale ze mną na dwutygodniowy wyjazd lecą dwie kosmetyczki 😀
PolubieniePolubienie
Każdy ma swoje minimum 😀
PolubieniePolubienie