Podróże to nie tylko emocje i widoki ale także liczby. Przejechane dni i metry podjazdów, kilometry, stracone kilogramy, setki zrobionych zdjęć.
W tym poście postaram się Wam przybliżyć chociaż trochę naszą niezwykłą przygodę za pomocą liczb, co być może postawi naszą europejską wyprawę w trochę innym świetle 😉
Przejechane kilometry, metry, dni w drodze.
W sumie:
Natalia:
Dystans całkowity: 12 063.57 km
Czyli prawie jak z Warszawy do Darwin, w Australii 🙂
Czas w ruchu (w godzinach): 728:25
Średnia prędkość: 16.48 km/h
Maksymalna prędkość: 56.50 km/h
Suma podjazdów: 118 787 m
Czyli 13 razy wjechałam na Mount Everest 😉
Liczba dni w siodełku: 228
Średnio na aktywność: 52.91 km i 3h 12m (w tym krótkie dystanse po Rzymie)
Zaliczone bigi: 53
Mikołaj:
Dystans całkowity: 15 231.51 km (w terenie 296.55 km; 1.95%)
To prawie tyle, ile z Warszawy do Sydney w Australii, w prostej drodze 🙂
Czas w ruchu (w godzinach): 871:26
Średnia prędkość: 17.48 km/h
Maksymalna prędkość: 78.01 km/h
Suma podjazdów: 197 516 m
To znaczy, że M. wjechał 22 razy na Mount Everest 😉
Liczba dni w siodełku: 284
Średnio na aktywność: 53.63 km i 3h 04m (w tym krótkie dystanse po Rzymie)
Zaliczone bigi: 164 (!!)
W samej części tegorocznej: M.: 10 000 km. N.: 7000 km. Łącznie z jazdą po Rzymie.
O 5 000 więcej niż podczas zeszłorocznej części trasy.
Przeczytaj też:
Podsumowanie pierwszej części podróży.
Podsumowanie drugiej części podróży.
Ilość dni w drodze: 342, w tym pobyt w Rzymie: 117 dni.
Różnice pomiędzy dystansem całkowitym i podjechanymi metrami biorą się stąd, że M. czasami jeździł na Bigi sam. No i też trochę więcej jeździł po Rzymie rowerem niż N.
Samochodem w Norwegii przejechaliśmy około 2200 kilometrów w 11 dni. Plus jeden dzień na Zakynthosie, żeby objechać wyspę i uciec z deszczowego załamania pogodowego i jeszcze jeden dzień w Norwegii, żeby dotrzeć do oddalonego od nas o około 250 km Lisebotn.
Odwiedzone kraje
Ilość przejechanych krajów: 20, w tym Watykan i Monako oraz 3 greckie wysypy: Kefalonia, Zakynthos, Korfu
Najwyższy punkt jaki M. zdobył podczas tej wyprawy to przełęcz Mangartsko Sedlo w Alpach Julijskich o wysokości 2055 metrów (czyli w sumie niewiele).
Najwyższy punkt jaki N. zdobyła podczas tej wyprawy to Turrach Hohe w Alpach Austriackich (1783 metry).
Najwięcej przejechanych kilometrów w czasie jednego dnia: około 150 km w Szwecji.
Najwięcej przewyższeń jednego dnia (nie licząc osobnych wyjazdów na bigi): 2150 metrów w Grecji (czyli tylko 400 metrów mniej niż mają Rysy 😉 )

Awarie, zniszczenia, zgubienia
Ilość awarii: 2
Oraz zacięta przerzutka we Włoszech.
Ilość przebitych dętek: może z 5 🙂 to bardzo mało.

1 stłuczone żebro M. w upadku pod prysznicem, na bardzo śliskiej podłodze. Co oznaczało co najmniej 3 tygodnie bólu i ograniczonej sprawności.
Ilość zniszczeń:
3 pary spodenek rowerowych, które się zużyły;
1 mocowanie do sakw (które pękło w starciu z murkiem, o który się M. otarł z impetem);
1 gumka do włosów 😉
1 rozklejone sandały, w drugich poprzecierała się gumka mocująca (na ratunek przyszedł nam włoski szewc);
1 klapki M.;
1 telefon N. (przestał reagować na dotyk, sam z siebie);
1 koszulka rowerowa N., która poległa w starciu z suszarką do włosów w Delfach (M. chciał szybko przesuszyć rzeczy, ale nie uwzględnił delikatnego sztucznego materiału, z którego wykonano koszulkę 😦
Inne cyfry:
Ilość czasu spędzona w Rzymie: 4 miesiące;
Przeczytaj o tym, jak nam się żyło w Wiecznym Mieście.
Czas spędzony w Polsce: 1 miesiąc między wyjazdem z Rzymu a ruszeniem w dalszą trasę.
Stracone kilogramy:
N. tylko 3 😦
M.: tylko 8 😦
Waga bagażu: N.: 15 kg, M.: 30 kg;
Waga rowerów: około 15 kg każdy;
Ilość zdjęć: 60 GB 😉
Ilość przyszłościowych znajomości: 0 😛 może jesteśmy dziwni, ale jakoś nie zależało nam, żeby szukać przyjaciół.
Ale za to ilość wspomnień nieskończona 😉
Natalia i M.
Jedna myśl na temat “Podsumowanie roku podróży rowerowej w cyfrach”