Kto z Was nie chciał czasem rzucić wszystkiego i przeprowadzić się w inne miejsce na świecie? Jakieś dolce far niente na ciepłym południu albo hyggowanie na chłodnej północy…
Przeczytaj, jak to jest rzucić wszystko?
Teraz, kiedy w zasadzie nie ma granic, zwłaszcza w Unii Europejskiej, można sobie na to pozwolić. Spakować manatki, pozamykać sprawy i rozpocząć życie od początku gdzieś pod palmami. Czy to jednak faktycznie takie proste i łatwe?
Kiedy przybyliśmy do Rzymu byliśmy zachwyceni (pod tym linkiem znajdziesz relację z pierwszego tygodnia w Wiecznym Mieście). Pogoda, jedzenie, palmy, papugi, zielono i pięknie a ludzie jacyś tacy radośniejsi.

Szybko się jednak okazało, że na szczęście i dobre samopoczucie składa się coś więcej niż to, co widzimy za oknem. I chociaż słońce mnie grzało wtedy, kiedy w Polsce nastał okres chmurny i deszczowy, to nie do końca było to, o co mi chodziło.
Począwszy od mieszkania, które wynajmowaliśmy, a które okazało się nie być pozbawionym wad, mimo, iż na wyborze lokum spędziliśmy wiele dni i tygodni.
Przeczytaj, jak wynajmować mieszkanie przez AirBnb.
Tuż za oknem mieliśmy pub i inną, wysoką kamienicę, więc o ładnym widoku mogliśmy zapomnieć. Nie wspominając już o ciągłej palarni pod naszymi oknami (a mieszkaliśmy na niskim parterze).
Drugą sprawą była wilgoć w mieszkaniu. Pranie nie schło, a zapachów obiadowych nie sposób było wywietrzyć.
Jedyną wentylację stanowiła mała kratka nad piecykiem gazowym. Otwieranie okien też nie przynosiło pożądanych efektów, bo wszystkie okna wychodziły na wąską uliczkę z sąsiadującą kamienicą. Dopiero jak otwieraliśmy drzwi na klatkę schodową, to jako tako się wietrzyło. A ile można mówić sąsiadom buongiorno, leżąc na kanapie…
No i ciągle nas bolały głowy w tym domu. A oprócz tego mieszkanie okazało się niezbyt funkcjonalne i wygodne.

Inną sprawą było to, że trzeba było się z nim cackać – a i tak dostaliśmy po uszach za szkody, których nie wyrządziliśmy.
Aczkolwiek wielką zaletą tego mieszkania, która osładzała nam jego niedogodności, była jego lokalizacja od najważniejszych miejsc Rzymu. Kilka kroków od Bazyliki św. Piotra, Zamku świętego Anioła, około 3-4 kilometrów od forów czy Schodów Hiszpańskich.

Kolejną i ważniejszą sprawą była tęsknota. Skype, Facebook i maile to nie to samo. Niestety.
Poza tym dla ludzi z danego kraju zawsze będziesz kimś spoza kręgu kulturowego. Nigdy nie załapiesz do końca, o co chodzi w różnych grach językowych, aluzjach, sugestiach. Warto też wspomnieć, że póki nie przejdziesz stosownej procedury papierkowo – urzędowej to dla danego państwa też jesteś kimś z zewnątrz, żebyś nie wiem jak dobrze znał język. Nawet w UE.
Ale trzeba jednak podkreślić, że pobyt w Rzymie to była wspaniała przygoda 🙂 Bardzo się cieszę, że mogliśmy spędzić kilka miesięcy w Rzymie. Rzadko się zdarza taka okazja, mieć bezkarnie cztery miesiące soboty i to w takim miejscu B-) Poczuć miasto (chociaż nadal, mimo wszystko, od strony turystycznej), jego klimat i kulturę, móc się nim cieszyć o każdej porze dnia i nocy (Czasem zbyt dosłownie, gdy knajpka urządzała koncerty 😉 ).
Mieć możliwość ugoszczenia rodziny i pokazania im wspaniałych miejsc tego niesamowitego miasta. Spędzić zimę w tak przyjemnym klimacie. Móc zapełniać sobie lodówkę pysznym, włoskim jedzeniem. Prawie codziennie oglądać budowle liczące sobie 2000 lat i poruszać się po ulicach i chodnikach we włoskim stylu, cieszyć się włoskim luzem.
Ciekawi Cię, czy w Rzymie cały rok trwa lato?
- Rzymska przygoda
Ale prawdziwą przyjemność sprawia mi myśl, że po całej podróży wrócę do domu, do siebie. I nic na to nie poradzę, że jestem taką ciepłą kluską, wbrew temu, co niektórzy sądzą 😛
Ale M. twierdzi, że potrafiłby odnaleźć szczęście za granicą i jest mu tam lepiej niż w swoim kraju,
„Zakochał się” w Rzymie, intensywnie uczy się włoskiego i chętnie by został na dłużej lub wrócił po zakończeniu wyprawy. Przynajmniej na jakiś czas. Nawet prawie zaczął tam pracę! Na drodze stanęły drobne przeszkody stomatologiczne i związane z nimi wskazanie powrotu na chwilę do Polski (leczenie zębów w Italii jest ponad dwukrotnie droższe niż w Polsce).

Może, po wielu latach spędzonych za granicą człowiek „wsiąka” na tyle w daną kulturę, że staje się ona prawie jego kulturą. Ale ja, przynajmniej na razie, nie chcę myśleć o zaczynaniu wszystkiego od zera, w obcym kraju.
Na tę chwilę jednak zamierzamy się cieszyć kolejną częścią wyprawy (oby się udało!) 😉
Natalia
Przeczytaj więcej o Wiecznym Mieście:
Kochani to kiedy do mnie przyjeżdżacie??? Ja też wtedy może wreście rower odkurzę 🙂
PolubieniePolubienie
W środę 😛
PolubieniePolubienie