Czyli subiektywny przewodnik po produktach do jedzenia, które nam najbardziej smakowały w całej Europie, i za którymi tęsknimy.
Jako bonus znajdziecie też kilka takich, które nam zapadły głęboko w pamięć, choć z innych przyczyn 😉
Zanim jednak przystąpicie do zapoznania się z tą kulinarną ściągą, zerknijcie na wpis o 20 najlepszych daniach, jakie jedliśmy w czasie naszej bałkańsko – włoskiej części rocznej wyprawy.

Czechy
Oczywiście w kraju naszych sąsiadów znajdziemy smaczną zupę czosnkową, smażony ser czy piwo (chociaż my nie jesteśmy koneserami tego trunku, piwo to piwo 😉 ).
Ale nam przede wszystkim przypadła do gustu Kofola. Pamiętam, że mój pierwszy łyk tego napoju wywołał skrzywienie (a było to jeszcze przed wyprawą). Ale kolejne próby degustacji sprawiły, że Kofolę wspominam bardzo dobrze i chętnie sięgnę po ten smak znowu.

Źróło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kofola
Dla tych co nie wiedzą: oryginalna Kofola to jakby czeska Cola ale z dodatkiem mieszanki ziół i anyżku. Ciężko powiedzieć co tak naprawdę kryje się pod nazwą „syrop Kofo”, bo receptura jest oczywiście tajna, ale te smaki można wyczuć.
W Austrii nasze serca skradło czekoladowe ciasto z Penny Market. Właściwie nie miało nazwy, po prostu było pysznym ciastem czekoladowym, czymś w rodzaju brownie połączonym z musem czekoladowym. Pycha!
Natomiast w przypadku picia raczyliśmy się jabłkowym Spritzem, czyli gazowanym napojem jabłkowym. Bardzo dużo soku jabłkowego i gazowana woda, bez dodatku cukru. Brzmi banalnie ale smakuje wspaniale. Aż dziwne, że taki napój nie trafił do Polski.
Przy okazji Austrii można wspomnieć też o napoju Almdudler. Według Internetów to ziołowa lemoniada i w sumie coś w tym jest. Ma ziołowy, słodki i lekko kwaskowy smak. Ale nie jest to nic powalającego. Natomiast będąc w Austrii można spróbować, bo smak jest ciekawy.

Źródło: https://thegermanbakery.co.uk/Almdudler-AlpenKrauterLimonade
Słowenia, Chorwacja, Bośnia, Serbia
Tutejsze jedzenie nie zapadło nam mocno w pamięć. Oczywiście mamy tutaj burki (o ile są dobrze zrobione – czyli ciasto francuskie z nadzieniem mięsnym, serowym lub szpinakowym), pljeskawice (czyli hamburger z mięsa wołowego, wieprzowego i baraniego) czy smaczny chleb o nazwie lepinja przypominający turecką pitę, tylko większy.

Źródło: https://www.123rf.com
Ale za żadną z tych potraw nie tęsknimy. Tęsknimy zaś za napojem o nazwie Sensation. To gazowany i raczej mało słodzony napój w stylu wody smakowej występujący w trzech smakach. Wersja azjatycka: limonka i kiwano, europejska: kwiat dzikiego bzu (elderflower) i limonka, amerykańska: limonka i cola. Najlepsza była wersja azjatycka. Amerykańska też była niezła, ale spotkaliśmy ją tylko raz.

Do Kosowa mamy sentyment nie tylko kulinarny. Kosowo się bardzo dynamicznie rozwija i zawsze można tam liczyć na życzliwość mieszkańców. A do tego walutą jest euro 😉
W Kosowie znajdziecie najsmaczniejsze cevapcici na całych Bałkanach (albo nawet i na świecie 😉 ). Sprzedawane w czymś w rodzaju barów szybkiej obsługi, które serwują świeże mięso w postaci cevapcici lub pljeskavic. Do nich możecie zamówić grillowane warzywa, ciepły chlebek w stylu pity lub frytki i oczywiście najpyszniejszą na świecie surówkę z białej kapusty. Wielokrotnie próbowaliśmy ją odtworzyć, ale nigdy nam się nie udało nawet zbliżyć do podobnego smaku.

Albania nas pozytywnie zaskoczyła. Poza owockami o których pisaliśmy we wpisie o tym, czy ludzie są dobrzy , które mi bardzo zasmakowały, absolutnie zakochaliśmy się w sosie fergese me gjize, który kupowaliśmy w sklepach. Wyglądał jak ajwar, ale jest od niego dużo lepszy. W składzie mamy pomidory, paprykę ale przede wszystkim ser bałkański (w rodzaju fety), w przepisie znalazłam też jogurt i masło. Nie wiem czy one tam rzeczywiście były ale ten sos jest tak pyszny, że nie mam pojęcia, dlaczego jeszcze nie zrobiliśmy go w domu.Można go jeść na zimno i na ciepło, zapiekać w nim mięso czy np. zrobić z nim tartę.

O Grecji już pisaliśmy wielokrotnie, np. tu: 10 powodów za które kochamy Grecję. Furorę robi prawdziwy grecki jogurt w kamionce, ciastko z Lidla z tradycyjnym greckim kremem waniliowym, zamkniętym w cieście filo ale także nie wolno zapomnieć o portokalopicie czyli pomarańczowym cieście. Pyszne, słodko kwaśne, miękkie i jędrne jednocześnie.
W Grecji warto też spróbować zimnej kawy czyli frappe, którą Grecy piją litrami. Ale musicie ją mocno posłodzić 😉
Nie zapomnijcie też zjeść gyrosa zawiniętego w pitę z frytkami. Mniam! I popijcie go koniecznie napojem Loux. Gazowany w wersji pomarańczowej – dla wielbicieli Fanty albo Mirindy (smakuje dokładnie tak jak jedno z nich, a według nas oba smakują tak samo 😉 ) albo colowej, dla wielbicieli Coca-Coli, tylko ma jakby pełniejszy smak i jest mniej słodkie. Bardzo dobre.

Źródło: https://www.realgreekrecipes.com
No i domowe tzatziki (do kupienia często na wagę w sklepach) oraz tarama (pasta kawiorowa, ale w cenie dużo, dużo niższej niż kawior). O Grecji można pisać i pisać… 🙂
O włoskim jedzeniu można by stworzyć osobny wpis. Generalnie jednak słoneczna Italia jest królestwem serów. Będąc tu koniecznie spróbujcie wędzonej provoli (provola affumicata) – ser zamknięty jest w pudełku z wodą, wygląda jak przybrudzona popiołem mozarella. W smaku jednak jest zupełnie inna. Smakuje wędzonką, chociaż to biały, miękki ser, bardzo soczysty. Pyszny! Niestety do nabycia chyba tylko w sklepach Todis.

provola affumicata
Źródło: https://www.casabufala.it
Bardzo smaczna jest też burrata, ostatnio do dostania w polskim Lidlu, pojawiła się nawet w Biedronce a czasem bywa i w większym markecie. Warto ją jednak jeść wkrótce po zakupie, bo szybko się psuje (gorzknieje i szczypie w język). Buratta to taka mozarella, tylko w środku ma świeży twarożek (w formie serowych strzępków) ze śmietanką.
Innymi produktami wartymi uwagi są pesta. Nie tylko zielone i czerwone, które dostępne są w Polsce, ale wiele różnych z różnych składników. Nasze serce skradło różowe z czerwonej cykorii (radicchio), czasem z dodatkiem boczku, w zależności od wersji.
Oczywiście warto też spróbować włoskiej pizzy, ale uwaga, żeby nie naciąć się na mrożoną! A potem wypić włoskie cappuccino. Smakuje jak deser, nie jak kawa 🙂
Włosi mają też bardzo dobry chleb, pod warunkiem, że kupimy go w piekarni, jest mocno wypieczony i posolony 😉
We Włoszech warto też skorzystać z tanich cen dobrego wina i wypić sobie lampkę czy dwie do kolacji.
A to, czego Włosi nie potrafią robić to oliwy. Jest gorzka. Dlaczego tak jest, tego nie wiemy.

źródło: https://online.pizza4ps.com
We Francji pyszne jest wszystko. Wystarczy wejść do sklepu, żeby totalnie oszaleć na widok asortymentu i gwarantujemy Wam, większość rzeczy Was zachwyci smakiem.

Żródło: https://www.olivemagazine.com
Ale to za czym szczególnie tęsknimy to francuski majonez Amora (na szczęście jeden z polskich sklepów z francuskimi towarami sprowadza go na zamówienie) i cydr Fauconnerie wytrawny (inne cydry, w tym polskie, nie umywają się do francuskich, które mają głęboki jabłkowo – wędzony smak, troszkę goryczkowy, trochę słodki).
Hiszpania
Hiszpanii zabrakło na naszej trasie, ale kiedy tam byliśmy podczas urlopu to tym, co nam wyjątkowo zasmakowało (poza kawą, która jest przepyszna!) były tapasy.
Tapasy to takie przekąski, na przykład kawałki sera (twarde sery hiszpańskie też zasługują na uwagę), kawałki hiszpańskich kiełbas, oliwki.
Ale to, co jest najlepszą częścią tego dania to papryczki. Zielone, malutkie papryczki, grillowane, polane oliwą i oprószone solą. Takie papryczki (miniaturki normalnych, słodkich papryk) czasem można dostać w większych marketach w Polsce latem.

Źródło: https://www.lealou.me
W Hiszpanii jedliśmy też bardzo smaczne słodkie ziemniaki w sosie pomidorowym, malutkie. chrupiące ośmiorniczki smażone w cieście na głębokim oleju i ośmiornicę z grilla. Ośmiornica bez szału, troszkę gumowa chociaż smaczna, ale te malutkie ośmiorniczki! Polecamy 🙂
Belgia nie jest naszym ulubionym krajem, ale jedno trzeba im przyznać. Musy czekoladowe robią obłędne!
W Holandii spróbowaliśmy cynamonowych bułeczek i… przepadliśmy. Po holendersku ich nazwa to kaneel (czyli cynamon). Są zrobione z ciasta francuskiego, przełożonego cynamonem. Pachną obłędnie ale smakują jeszcze lepiej. Są całe dość wilgotne, więc nie czeka się na najlepszy środek ale każdy kęs jest wilgotny i cynamonowy.
Do picia zaś w Holandii polecamy zieloną herbatę marki Spar ze sklepów sieci Spar 😉
W Niemczech mają równie pyszne, jak nie jeszcze lepsze niż w Holandii, bułeczki cynamonowe, które poznaliśmy pod nazwą Franzbrötchen. Chociaż niestety nie występują w całych Niemczech i tam gdzie nie występują, nikt nie zna takiej nazwy.
Poniewczasie dotarło do nas, ze być może o „Franz.” W ich nazwie była kropka, co by wskazywało na to, że nazwa oznacza po prostu… francuską bułkę. Następnym razem sprawdzimy 🙂

Źródło: https://www.heimgourmet.com
W Niemczech znajdziecie też leberwurst, czyli coś w rodzaju pasztetowej, ale dużo smaczniejsze, zwłaszcza w wersji wędzonej, grubo mielonej (grob) i z większymi kawałkami wątróbki.
U naszych sąsiadów znajdziecie też w sklepach smaczny, buraczkowy humus.
Do popicia w Niemczech polecamy Apfelschorle, ten sam rodzaj napoju jabłkowego co w Austrii albo MezzoMix, czyli mix coli z pomarańczą. Bardzo udany smak!
A na deser czekoladowy pudding z polewą waniliową firmy Muller.

Źródło: https://www.loewensteiner.de
W Danii o dziwo jest coś dobrego. Konkretnie wątróbkowy pasztet leverpostej. Nie dość, że w szokująco przystępnej cenie (razy ok. 7 DKK za pół kilo!), to jeszcze bardzo smaczny.
Obalamy mit szwedzkich bułeczek cynamonowych. Są dużo słabsze niż niemieckie czy holenderskie. Za to bardzo ciekawy smak mają bułeczki z kardamonem.
Generalnie słodycze w Szwecji (te bez lukrecji) są bardzo dobre. Jedno z najlepszych ciast czekoladowych (brownie) jedliśmy właśnie tam.

Szwedzi szaleją też za jogurtami smakowymi i sprzedają je tylko w litrowych kartonach. Warto sięgnąć po kilka smaków, bo są naprawdę smaczne, zwłaszcza wersja z marakują.
Szwedzi mają też dużo past kawiorowych, takich w tubce. Nie są zbyt drogie a do tego smaczne. Polecamy taką z serem 😉
W Szwecji też znajdziecie ser o smaku koperkowym. Interesujący i smaczny (ale nie na tyle, żebyśmy za nim tęsknili).
Fani niesłodkich napojów będą w Szwecji w raju, bo tam woda z sokiem to rzeczywiście woda z sokiem. Bez cukru, bez słodzików, z ledwo wyczuwalnym posmakiem danego owocu. Fajna odmiana po tych wszystkich słodkich napojach.
Natomiast tym, co wolą „gazowańce” polecamy Trocadero. Napój sprzedawany w 1,5 litrowych butelkach z dodatkiem kofeiny. Taki łagodny energetyk i smakuje też jak energetyk. Jeśli ktoś lubi ten smak, to Trocadero mu przypadnie do gustu.

No i Norwegia, która słynie z pięknych widoków i kiepskiej kuchni.
Jednak znalazło się i w tym kraju coś, co byśmy chętnie od czasu do czasu zjedli w Polsce. Przede wszystkim jest to flintstek, czyli stek z szynki w specjalnej marynacie z przyprawami, który trzeba tylko wrzucić na patelnię. Jakież to jest pyszne!

Źródło: https://www.matprat.no
W Norwegii smaczne są też fiskekakery czyli kulki rybne, wyglądające trochę jak kluski. Zresztą jest to rodzaj klusek rybnych. Można je podać z sosem albo czerwoną kapustą.
Smaczna jest też potrawa o odkrywczej nazwie bacalao czyli po prostu dorsz 😉 Mamy tutaj kawałki ryby w pomidorowym sosie z cebulką, papryką i jeszcze jakimiś warzywami. Bardzo dobre, chociaż bardzo drogie (jak prawie wszystko w Norwegii).
Tanie zaś są tortille marki First Price, które smarowaliśmy czekoladowym smarowidłem w stylu Nutelli, skrapialiśmy dżemem truskawkowym i voila! Deserek w trasie jak się patrzy.

Nie może zabraknąć jednak norweskiego sera brunost. O specyficznym karmelowo – słonym smaku, który je się na słodko. Z cynamonowym chrupkim pieczywem, na gofrach, z dżemem. Nie tęsknimy za nim, ale nie spróbować go, będąc w Norwegii to zbrodnia 😛 zwłaszcza, że jest cholernik niezniszczalny, woził się z nami ze dwa – trzy tygodnie w sakwach i ani śladu zepsucia.
Więcej o tym, co jeść w Norwegii przeczytacie we wpisie poświęconym kulinarnym przygodom w tym kraju.
No i co, zgłodnieliście? 😉
Dajcie znać co dobrego, albo niedobrego jedliście za granicą B-)
Natalia
Fajny pomysł na wpis, aż się ośliniłam 😉
PolubieniePolubienie
Haha 😀 Ja się zrobiłam solidnie głodna, pisząc ten wpis 😀
PolubieniePolubienie
Ten post powinien być czytany tylko po obiedzie :-)))
Od razu zrobiłam sobie cokolwiek do jedzenia, bo przy tych opisach można umrzeć z głodu…
Extra pyszności opisujesz, extra…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
😀 Bardzo miło mi to czytać 😀
PolubieniePolubienie
Narobiłaś mi smaka 🙂 właściwie na wszystko, poza tą Kofolą. Nie cierpię tego napoju.
PolubieniePolubienie
No tak, to specyficzny smak 🙂
PolubieniePolubienie
Ja polecam francuskie tarty (zarówno te z owocami, jak i z warzywami), oraz holenderskie olejbolen-które są podobne do naszycch pączków, ale zamiast nadzienia mają rodzynki 🙂
PolubieniePolubienie
Tarty bardzo lubię, ale te olejboleny brzmią smacznie 🙂
PolubieniePolubienie
Niesamowity wpis, jak tylko skończę pisać idę coś ugotować, tak mnie skusiły te propozycje. Wiele super ciekawych propozycji.
Mnie z Twoją pyszną, nie od otworzenia, surówką z białej kapusty skojarzył się mój problem. W ostatnie wakacje byłam w Portugalii i parę razy jadłam tam, chyba surówkę, z czerwonej kapusty grubo pokrojonej. Nie jestem w stanie jej zrobić, choć parę razy próbowałam. Byłą chrupka i słodko, kwaśna… muszę chyba znowu pojechać…
PolubieniePolubienie
Dzięki 😀
Takie smaki tylko wzmacniają pozytywne wspomnienia 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Na szczęście czytałam po obfitym obiedzie niedzielnym 🙂 Niesamowity przekrój smaków… Z moich ulubionych to na pewno hiszpańskie tapas z polpo alla galega na czele, a z bliższych nam geograficznie – smażony syr z hranolkami 🙂 uwielbiam 🙂
PolubieniePolubienie
😀
Smażony serek, mniam! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pychota!!! Czechy mam blisko xD ale za kofolą nie przepadam 😉
PolubieniePolubienie
Taki smak, nie każdemu pasuje 🙂 Ale bliskości Czech trochę zazdraszczam 😀
PolubieniePolubienie
Oja, tyle pyszności z rana :))
PolubieniePolubienie
:)))
PolubieniePolubienie
Cóż chyba niczego (oprócz frytek) z Twojej listy nie próbowałam jeszcze 😛
PolubieniePolubienie
Wszystko przed Tobą 😀
PolubieniePolubienie
Almdudler – smak nart w Austrii. Nałogowo pijemy na stoku 🙂
PolubieniePolubienie
Nie, nie, nie zgodzę się. Jak bułeczki z cynamonem to tylko szwedzkie! Żałuję, że nie spróbowałam tych z kardamonem, ale mam powód, żeby znowu zawitać do Sztokholmu 🙂
PolubieniePolubienie
Musisz spróbować holenderskich albo niemieckich 🙂 I koniecznie wrócić po kardamonowe 😀
PolubieniePolubienie