Jaki rower zabrać w podróż? Cz. II Kupujemy rower

W pierwszej części napisaliśmy o tym, czy trzeba kupić nowy sprzęt (nie trzeba! 😉 aby ruszyć na wyprawę rowerową czy po prostu wycieczkę (Jaki rower zabrać w podróż? Cz. I własny sprzęt).

W tym wpisie dowiecie się na co zwrócić uwagę, jeśli jednak zdecydujecie się kupić nowy sprzęt lub doposażyć już posiadany.

Budżetowy Trek objechał już prawie całą Europę

Po wyborze odpowiedniej wielkości ramy należy skupić się na komponentach. Jest wiele poradników na temat właściwego rozmiaru roweru, ale tak naprawdę tylko wsiadając na rower możecie stwierdzić, czy rozmiar jest odpowiedni.

Teoria mówi, że stojąc nad ramą, przy siodełku, odległość pomiędzy górną rurą a naszym krokiem nie powinna być mniejsza niż około 10cm (do jazdy rekreacyjnej) lub 15cm (do jazdy sportowej) – ale to tylko teoria, u nas ta odległość jest dużo mniejsza i żyjemy 😉

N. i jej męska rama

Czy rower musi mieć amortyzatory?

Wszystko zależy od indywidualnych preferencji, pamiętajmy jednak, że amortyzator z przodu uniemożliwia założenie bagażnika na przód (oczywiście fizycznie założyć się da, ale obciążenia dla amortyzatora mogą być za duże i zwyczajnie się złamie lub uszkodzi).

Oddaje jednak nieocenione usługi na nierównej drodze, neutralizując częściowo wstrząsy, którymi atakowane są przede wszystkim nadgarstki. Oczywiście pod warunkiem, że jest on dobrej jakości. W większości fabrycznych rowerów w „znośnych” cenach montowane są amortyzatory najtańsze z możliwych (zazwyczaj naprawdę „szitowe”!), więc kupując gotowy rower z przeznaczeniem pod sakwy w miarę możliwości radzimy trzymać się z daleka od wszelkich amortyzowanych. Przykładowo u N. amortyzator został wymieniony, bo ten oryginalny prawie nie działa i był bardzo ciężki.

Amortyzator na tył, chociaż byłby może mile widziany podczas jazdy terenowymi ścieżkami, to uniemożliwia założenie bagażnika na ciężkie sakwy (tylny trójkąt ramy jest ruchomy względem trójkąta przedniego, zatem założenie bagażnika tylnego – o ile w ogóle by się udało – zablokowałoby amortyzację).

Można jednak ratować się bagażnikiem sztycowym (mocowanym tylko na rurze) lub dużą torbą podsiodłową. Takie rozwiązanie jest dobre na dłuższe wycieczki; jednodniowe lub samochodowe, ewentualnie na podróżowanie w stylu „light”, gdzie przy sobie mamy naprawdę niewiele rzeczy i zasobną kartę kredytową 😉

Jeśli możecie, zrezygnujcie z amortyzowanej sztycy (amorek pod siodłem), może wydaje Wam się, że to zmniejszy nacisk na odcinek krzyżowy kręgosłupa, ale w rzeczywistości wcale tak nie jest, a ten wynalazek ma to do siebie, że często się psuje

Osiodłane rowery

Na co poza rozmiarem zwrócić uwagę?

Kupując rower nowy, warto zwrócić uwagę, żeby miał możliwość zamocowania bagażnika. Chodzi o odpowiednie otwory w ramie – jedna para przy tylnej piaście (tu najlepiej dwie pary, bo warto jeszcze gdzieś przymocować błotnik, ale od biedy w jednej parze otworów można przykręcić i błotnik, i bagażnik), druga pod siodełkiem, w okolicach łączenia rury podsiodłowej z tylnymi widełkami.

Mocowanie bagażnika bez tych otworów jest możliwe, ale trudniejsze i mniej wytrzymałe. Wszelkiego rodzaju obejmy mogą się bowiem okazać najsłabszym ogniwem konstrukcji…

A skoro już o bagażniku mowa, to wymaga on osobnej wzmianki. Jest to element niemontowany fabrycznie w prawie żadnym porządnym rowerze. Wyjątkami są bardzo ciężkie i przez to niewskazane na wyprawę„mieszczuchy” oraz fabryczne „trekkingi”, których zasadniczą wadą jest to, że mają w oryginalnych konfiguracjach bardzo kiepskie i mocno zawodne amortyzatory.

Dlatego też kupowanie roweru trekkingowego z myślą o dłuższych trasach zdecydowanie odradzamy. Zaś pozostałe typy rowerów co do zasady są sprzedawane bez bagażnika. I dobrze, bo fabryczny bagażnik i tak prawie na pewno trzeba by było wymienić. To jest bowiem „wół roboczy” roweru wyprawowego, jeden z najważniejszych jego elementów.

Nasze bagażniki i ich bagaż

Bagażnik na wyprawę musi być wytrzymały. Tzn. nie tylko fabryczny udźwig musi przekraczać oczekiwaną masę bagażu (z co najmniej dwudziestoprocentowym zapasem), ale też konstrukcja musi być naprawdę solidna. Jest to element, na którym naprawdę nie warto oszczędzać, bo pęknięcie bagażnika oznacza koniec dalszej jazdy i co najmniej spawanie (mieliśmy kiedyś taką sytuację w Rumunii, jakoś ukończyliśmy trasę, lecz z duszą na ramieniu) lub wręcz powrót do domu.

Dlatego też tutaj wyjątkowo polecam bardzo konkretnie: tylko firma Tubus, w tym jej marka bagażników aluminiowych Racktime. Bagażnik stalowy Tubusa ma udźwig 35-40 kg i naprawdę tyle wytrzymuje. Latami. Bagażniki aluminiowe Racktime mają udźwig nominalny 25 kg i też tyle wytrzymują. Montaż jest dość intuicyjny, a konstrukcja prosta jak dwa połączone cepy 😉 Tylko żeby nie te ceny! No, ale moim zdaniem zdecydowanie warto zapłacić 300-400 zł i mieć spokój na całą wyprawę albo i dłużej. To w końcu równowartość raptem dwóch noclegów „pod dachem” w krajach zachodnich…

Zatem jak widzicie, kupowanie drogiego roweru na taka wyprawę nie jest konieczne, a nawet wskazane. Jeśli masz rower,który jest wygodny, w dobrym stanie i ma otwory na bagażnik, to kupuj Tubusa, sakwy i ruszaj w drogę! 🙂

Mikołaj i Natalia

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s